poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Peeta (dodatek)

Rozszczepienie osobowości. Skutek uboczny tortur. Taką diagnozę nam postawili gdy odkryli że przejąłeś nade mną kontrolę i wmawiałeś mi kłamstwa. Mówili że kiedyś zostawisz mnie w spokoju, że nie usłyszę już twojego głosu w swojej głowie, że nie będzie "nas", że zostanę tylko "ja". Prawdziwy ja i moja rodzina. Bo widzisz; to nasza ostatnia rozmowa. Wiem że nie będę już musiał wmawiać sobie że odejdziesz "kiedyś", bo zrobisz to dzisiaj, teraz. Ale zanim znikniesz, chcę byś zobaczył coś czego nigdy nie zrozumiesz, coś czym Capitol nie obdarzył cie zanim pozwolił ci przejąć nade mną kontrolę. Spójrz tam. W prawo, na łóżko. Popatrz tylko na to co chciałeś zabić. Uśmiechają się przez sen. Dwie najpiękniejsze istoty jakie widział ten świat. Spójrz jak słońce pada na twarz mojej dziewczynki, jak jej drobne ciałko wtula się w nabrzmiały brzuch matki. Niedługo obydwie obudzą się, otworzą oczy, uśmiechną się do mnie a ja przytulę je obydwie i powiem im, że cię już nie ma, że może być już tylko lepiej. Być może odchodząc nie zabierzesz ze sobą moich koszmarów,nie przywrócisz mi utraconych wspomnień, ani nie oddasz światła które zabrałeś, ale nie martw się. Nie muszę mieć w sobie jakiegokolwiek światła. Wystarczy, że świeci ono przy mnie codziennie. Ale na razie tylko spójrz. Wsłuchaj się w powietrze które wypełnia ich zdrowe płuca.

Słyszysz to?

To życie.

















No nareszcie jestem z powrotem! Przepraszam za ten cały czas kiedy nic się tutaj nie działo. Tłumaczyłam się w poprzednim poście. Teraz wracam i obiecuję że następny rozdział będzie dłuższy. :D
Mam nadzieję, że wracam na dobre.

niedziela, 27 lipca 2014

"Ogłoszenie"

Ci którzy tu bywają, zauważyli już pewnie zerową aktywność z mojej strony, za którą z całego serca przepraszam. Mogę się tylko tłumaczyć całkowitym brakiem czasu mimo wakacji oraz brakiem jakiejkolwiek weny. Zawieszam więc bloga na czas nieokreślony. Jeszcze raz przepraszam.

sobota, 31 maja 2014

Caesar Flickerman

Rozdział dedykuję Kelsey Donner



   "Człowiek przyzwyczai się do wszystkiego, jeżeli tylko osiągnie właściwy stopień uległości"- Słowa te zostały wypowiedziane być może setki lat temu, lecz do dziś nie straciły swojej wartości. Umiemy przyzwyczaić się do wszystkiego; bólu, rutyny, ciągłych zmartwień, niewolniczej pracy, czy głodu. TAk działał stary system tego kraju. Większość pokornie przyjmowała ciężar głódu na swoje barki myśląc, że tak poprostu musi być. Kapitol winił dystykty za wszelkie zło z przeszłości i kazał za nie płacić. Trybut- Kiedyś danina pieniężna została "ożywiona". Składała się z dwójki dzieci. No właśnie. Były to tylko wystraszone dzieci. Przez te 40 lat widziałem wiele takich. Niektóre okazywały swój strach, niektóre wręcz przeciwnie, myślały, że one tu żądzą i za wszelką cenę chciały pokazać swą żądzę mordu. Tysiące z nich zgineło pozostawiając za sobą całe życie oraz bliskich. Przez lata pokazywali telewidzom na ile sposobów można umrzeć. A jaka była moja rola w tym widowisku? Uczłowieczałem je. Sprawiałem, że masy śmiały się i skakały w euforii na widok rozlewu krwi a ludzie prowadzący zakłady przelewali swoje pieniądze do kieszeni włady oraz organizatorów oraz by ci zastraszeni biedacy w dystryktach myśleli że to ich wina.Tym zajmowałem się od 35-tych Głodowych Igrzysk gdy mój ojciec, ówczesny organizator zaproponował mi tę pracę. Miałem 30 lat,ukończone najlepsze studia dziennikarskie na jednej z uczelni Kapitolu. Wśród tych wszystkich idiotów biegnących w pogoni od przyjęcia do przyjęcia przystrojeni wszystkim co się da, kontakt z ludźmi "z innego świata" wydawał mi się bardzo interesujący. I tak przez 40 lat  rozpraszałem te bezmózgie towarzystwo nazywając kłamstwo alternatywną prawdą. Do czasu aż do naszego małego,kolorowego świata wkroczyła pewna dziwna istotka. Katniss Everdeen. Niby zwykły trybut, wydawałoby się że zginie jako jedna z pierwszych. Niby nic nieznacząca pusta kretynka, jak  to mówiły jej współzawodniczki. Myślę, że jej mentor na siłę usiłował zrobić z niej zachwyconyą wszystkim małą dziewczynkę, choć tak naprawdę wiedział że to zły pomysł, ponieważ byli tacy sami. Znam się na ludziach, i przysięgam że gdy stanąłem zobaczylem to samo co 24 lata temu na drugim Ćwierczwieczu Poskromienia. Taki sam błysk w oku, taka sama pogarda dla całego świata. Miałem przed sobą damską wersję Haymitch'a tylko że owiniętą w kokon ze słodkości. Widać było że nie miała strategii. Strategię wymyślił ktoś inny. Ktoś kto tak naprawdę nigdy nie udawał. Moim zdaniem pasowali do siebie. Zamknięta w sobie dziewczyna i pogodny charyzmatyczny chłopak. Miłość od dzieciństwa itd,itp. Istna telewizyjna koplania złota oraz wprost idealna historyjka by zapchać ludziom umysły. Legenda z prawdziwego zdarzenia! Lecz każda z legend ma w sobie trochę prawdy. Dziś na ten temat snute są niestworzone teorie. Jedni  mówią że Katniss Everdeen to wariatka, inni że jest bochaterką a jeszcze inni oskarżają o ludobójstwo. Nie sąde by jakkolwiek ją to obchodziło. Ludzie zawsze będą gadać ponieważ dzielą się na trzy grupy: Ci którzy powodują wydarzenia, ci którzy czuwają nad ich przebiegiem i ci którzy nigdy nie dowiedzą się co tak naprawdę się stało. I to właśnie ci ostatni gadają najwięcej. Być może kiedyś jeden z nich dojdzie do mądrego wniosku, że tak naprawde żyją tylko dzięki zwycięzcom. Ja jestem tego świadomy i tak naprawdę po wilelu latach wreszcie mam spokój i mogę w pełni oddać się zajęciu jakim jest patrzenie jak moje zrekonstruowane operacyjnie 80-cio letnie ciało rozpada się wreszcie na kawałki. Umieram i dobrze mi z tym. A wy cieszcie się swoją "wolnością"...
Ciemne masy.














No dobra czas na słowo od "autora" :D
Chciałam strasznie przeprosić każdego kto być może czekał na następny rozdział tak cholernie długo ale przyznam się bez bicia że po pierwsze nie byłam w stanie nic napisać i po drugie z własnej głupoty pozbawiłam się internetu na jakiś czas :/
Lecz to było, mineło, przemineło z wiatrem Amen, ponieważ wracam z pomysłami :D
Jeszcze raz przepraszam...
Ps. Dziękuje za 1200 wyświetleń <3 Kocham was :D

sobota, 3 maja 2014

Annie

     -Idiotka- krzyczy pierwszy.
-Jesteś słaba- rzuca drugi.
-Jim, twój sojusznik pamiętasz? Zginął przez twoją głupotę. Mags też. - szepcze mi do ucha trzeci, a czwarty jeszcze ciszej w kółko powtarza- "Poległy żołnież Odair był i na zawsze pozostanie naszym bohaterem i wzorem do naśladowania. Był ucieleśnieniem odwagi i poświęcenia, której być może my nigdy w sobie nie odnajdziemy. Niech mu ziemia lekką będzie."
- NIE!- chcę krzyknąć-Ziemia nie będzie mu lekka, nawet nie został pochowany ponieważ z jego ciała pozostał tylko krwawy stos mięsa zmieszany ze szczątkami zmiechów które go zabiły! - chcę wykrzyczeć, ale zagłusza mnie przenikliwy pisk porzprzedzony wystrzałem z armaty. Chcę się od niego odgrodzić,więc zatykam uszy tak mocno jakbym chciała zgnieść sobie czaszkę gołymi rękoma. Po dłuższej chwili wszystko cichnie, a ja marzę o tym by już nigdy się nie poruszyć. Chcę leżeć nieruchomo godzinami i wysłuchiwać najmniejszego szmeru w nadzei, że może jednak tu wróci. Przypominam sobie te wszystkie dni, które przesiedzieliśmy, plecąc sieci na skrawku plaży którą widzę za oknem. Choć staram się zapomnieć o tych wszystkich obietnicach wypowiedzianych w podziemiach, one kołaczą się w mojej głowie nie dając mi spokoju; "Będzimy mieszkać w tym domku przy plaży, a za nim posadzimy dwa drzewa, a jak urosną zrobimy tam wielką huśtawkę." Drzewka już rosną za domkiem na plaży w którym mieszkam. A raczej mieszkamy. Wprowadził się tu ze mną ktoś jeszcze. Mała osóbka która stała się całym moim życiem. Tak bardzo się bałam,że nie uda mi się go wychować. Już kiedy się urodził wiedziałam,że nie będzie taki jak ja. Myśle, że tak jest najlepiej. Gdy dorośnie będzie silny i mądry. To dla niego codziennie wstaję z łóżka i biję się z głosami próbującymi uświadomić mi jaka jestem bezużyteczna. Nagle z zamyślenia wyrywa mnie odgłos szybkich małych kroków i chwilę później czuje jak chłopiec wkakuje na łożko. Przeczesuje rękoma burze brązowych włosów i mimowolnie się uśmiecham. Światło księżyca pada na jego buzię, kiedy patrzy się na mnie tymi zielononiebieskimi oczami.
- Mama, czemu ty płaczesz?- pyta się obejmując małymi rączkami moją szyję
- Czemu miałabym płakać skarbie?- pytam się, choć bardzo dobrze znam odpowiedź.
-Ja nie wiem czemu, ale on mówi, że ty często płacesz.
- On?
Chcę dowiedzieć się o kim mówi, choć domyślam się kto to może być. Chcę wypytać go kiedy i jak go widział, ale mały już zasypia. Przed odpłynięciem mówi tylko:
- On cię mocno kocha i jak ty płaczesz to jego bardzo boli i jest mu smutno. Proszę nie płacz już więcej.








Kolejny krótki post, lecz ten był jednym z najtrudniejszych do napisania, dośc długo go przygotowywałam, między innymi  słuchałam tego oraz  tego by móc chociaż w przybliżeniu poczuć się tak ja ona. Mam nadzieję że się podobało.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Ranny mężczyzna z "Orzecha"

     Nie mogłem strzelić do dziewczyny,choć na początku tak bardzo tego chciałem. Nie po tym co usłyszałem.Otworzyła mi oczy. Miałem do niej żal o to,że odebrała mi to co najbardziej ceniłem w życiu.Moją córkę. Gdy się urodziła,mieliśmy z moją obecną żoną dopiero 15 lat. Można powiedzieć,że dorastaliśmy razem z naszym dzieckiem. Byliśmy dość stanowczymi rodzicami,jak na drugi dystrykt przystało. Chcieliśmy by nasza córka stała się silna i przygotowana na wszystko. Taka też była. Uparta,silna. Byłem z niej dumny,a przez to nie zauważyłem,że moja dziewczynka zmienia się w przeszkolonego zabójcę. Z żoną myśleliśmy,że to coś normalnego,przecież wszystkie dzieciaki z naszego dystryktu ciężko trenowały. Nie martwiłem się kiedy została wylosowana. Myślałem;"Poradzi sobie i wróci do domu jako zwyciężczyni". Pozatym miała przy sobie swojego przyjaciela. Chłopak z sąsiedztwa,znali się praktycznie od kołyski.Często u nas przesiadywał,chcąc oderwać się od brutalnego ojca i matki obecnej tylko ciałem. Zawsze rano gdy wychodziłem do pracy do kamieniołomu,dosłownie mijałem go w drzwiach.Witał się ze mną i wychodził z moją córką do szkoły lub na treningi. Zawsze podejrzewałem,że nie łączy ich tylko przyjaźń,a w godzine śmierci mojego dziecka,chłopak najlepiej to udowodnił. Nie potrafie opisać goryczy i żądzy mordu którą poczułem,gdy zobaczyłem jak umiera sens mojego życia.Winiłem wszystkich,tylko nie rząd i system w jakim przyszło nam żyć. Lecz gdy rok później po wysadzeniu przez rebeliantów mojego miejsca pracy, miałem okazję zabić Katniss Everdeen,którą obwiniałem za wszystkie nieszczęścia które spadły na moją rodzinę,nie zrobiłem tego. Po wysłuchaniu jej słów zrozumiałem,że to nie ona ani ten wyrośnięty dzieciak z jedenastki,lecz cholerny system tak wcześnie odebrał mi Colve,moją córeczkę.









Dzisiaj dość krótko :)
Mam nadzieję że się podoba. Opinie mile widziane  :D
ps.Wesołych Świąt i Mokrego Dyngusa  :))) haha

czwartek, 17 kwietnia 2014

Liebster Award

Mój blog został nominowany do Liebster Award przez Amanda...
Nominacja do Liebster Award  jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za ''dobrze wykonywaną robotę''  Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na jedenaście pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz jedenaście osób(informujesz ich o tym) oraz zadajesz im jedenaście pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.



Pytania, które zadała mi Amanda

1. Jaka jest Twoja szczęśłiwa liczba?
2. Co Cię denerwuje?
3.  Jak długo trwa Twoja przygoda z blogiem?
4. Jak się zaczęła?
5. Myślisz, że magia istnieje?
6. Gdybyś mogła co byś w sobie zmieniła?
7. Kto jest Twoim ideałem?
8. Uważasz, że życie jest sprawiedliwe? Dlaczego?
9. Jaki jest Twój ulubiony pisarz?
10. Jakie są Twoje pasje?
11. Jaki jest Twój ulubiony blog?


Odpowiedzi:

1. Liczba 3
2.Denerwuje mnie multum rzeczy; Jednak najbardziej wkurza mnie jad wypluwany tu w Internecie.
3.Trwa już od ok. 2 miesięcy
4.Poprostu pewnego dnia po głowie zaczeło obijać mi się wiele historyjek i postanowiłam je zapisać,
5.Tak.Lecz ma wiele innych nazw.
6.Wyeliminowała bym niektóre swoje nawyki (a raczej znalazła motywacje do ich wyeliminowania)
7.Ideałów nie ma.
8.Za mało znam życie by móc to ocenić.
9.Éric-Emmanuel Schmitt,John Green,Suzanne Collins,Stephen King i wielu wielu innych
10.Uwielbam rysować,czytać,wymyślać opowiadania i poprostu rozmyślać.
11.Nie potrafię wybrać ulubionego.


Nominuję blogi:
1.http://dalszezyciepeetniss.blogspot.com/
Narazie tylko ten może pózniej dodam inne.




Pytania do nominowanych:
1.Czy lubisz swoje obecne życie?
2.Wolisz e-book'i czy prawdziwe książki?
3.Jesteś raczej smutna/y czy wesoła/y?
4.Co jest dla ciebie w życiu na pierwszym miejscu?
5.Czy masz swój ideał? Jeśli to kto nim jest?
6.Jeśli byś miał/a jakąś supermoc,jaka by była?
7.Malowanie farbami czy szkic ołówkiem?
8.Jakie są twoje pasje?
9.Jaki byłby świat bez marzeń?
10.Twoja szęśliwa liczba?
11.Ulubiony blog?

sobota, 12 kwietnia 2014

Effie

     Pociąg mknie z tak wielką prędkością,a ledwo to czuć. Do niedawna lubiłam pociągi,a teraz korzystam z tego środku transportu tylko w wyjątkowych sytuacjach. Dziś jest jedna z tych wyjątkowych sytuacji. Narodziny nowego dziecka. Kto by pomyślał...To już ich drugie dziecko.Tym razem to mały chłopiec. Gdy urodziła się dziewczynka,nie mogłam przyjechać z Kapitolu z powodu śnieżycy. Teraz,za oknem pociągu widzę lekko pożółkłe lub zaczerwienione liście,które niedługo zaczną spadać z drzew. Za parę minut będę już w dwunastym dystkyktcie. Ostatni raz wchodzę do łazienki i przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. Makijaż i fioletowa peruka idealnie zakrywają to czego nienawidzę,czyli moją twarz. Nigdy nie mogłam na nią patrzeć,a po paromiesięcznym "podycie" w ciasnej klitce w Kapitolu,nienawidze jej jeszcze bardziej. Nie mam blizn.Wszystkie zostały operacyjnie usunięte,lecz te wszystkie wydarzenia wyryły się w mojej pamięci. Krzyki,bezsensowne pytania,wrzątek parzący mi ciało i wiele innych wyszukanych metod tortur. Nic się odemnie nie dowiedzieli. W głowie przez cały czas kołotała mi się myśl "Nie możesz zdradzić tych dzieci". To prawda. Nie mogłam wydać moich zwycięzców. Może i dorastałam w Kapitolu, lecz w podświadomości pozostały mi zwyczaje z miejsca gdzie zaczeło się moje życie. Pochodzę z drugiego dystryktu. Miałam tam matkę i siostrę. Kiedyś... We mglistych wspomnieniach widzę dożynki w dwójce. Mama trzyma mnie na rękach,moja siostra zostaje wylosowana,na jej twarzy nie widać ani cienia strachu.W końcu była na to przygotowana. Mama ślęcząca przed telewizorem a potem zalewająca się łzami nad wąską trumną dostarczoną do domu. Nie wiedziałam co w niej jest i zadawałam mamie natrętne pytania.
-Mamo kiedy wróci Bera?
Miała na imię Berenica. Zawsze skracałyśmy swoje dziwne imiona. Ja mówiłam na nią Bera, ona na mnie Ofka. Tylko ona mnie tak nazywała. Kochałam ją, mimo tego,że byłam wtedy małym dzieckiem. A ona odeszła. Pare tygodni po pogrzebie,matka oznajmiła mi,że przeprowadzamy do jej nowego chłopaka.Nigdy nie była osobą wiążącą się z kimś na dłuższą metę. Myślę,że chciała wykorzystać możliwość bezpowrotnego wyjazdu do Kapitolu. W drugim dystrytktcie takie rzeczy się zdarzały,nie było to jakaś sensacją.Więc takim oto sposobem zamieszkałyśmy w Kapitolu z jej nowym mężem-brutalem. Często ją bił,a ona bała się z nim rozstać. Przez wiele lat namawiałam ją do tego,a gdy uświadomiłam sobie,że to na nic,chwyciłam się pierwszej pracy by wyprowadzić się z tego domu wariatów.I tak zostałam eskortą dwunastego dystryktu .Reszta to już tylko mało znaczące momenty. Z zamyślenia wyrywa mnie pisk zatrzymującego się pociągu. Jesteśmy na miejscu.Muszę przyznać,że stacja została solidnie odbudowana.Dystrykt 12 tak jak i Kapitol powrócił do życia.W samym centrum Kapitolu postawiono 12 wielkich i 12 małych głazów, po jednym dużym i małym dla każdego dystryktu. Na wielkich zostały wykute imiona i nazwiska wsystkich poległych trybutów, a na małych nazwiska zwycięzców. W sumie około 1800 osób. Pod Wioską Zwycięzców na spotkanie wychodzi mi Haymitch. Przez te wszystkie lata zdążyłam nauczyć się ignorować jego chamskie zaczepki oraz całkowity brak kultury i częsty brak higieny osobistej.Gdy mnie obejmuje nie czuje od niego znajomego smodu alkoholu, co mnie niezmienie zadowala. Prowadzi mnie do jednego z domów informując mnie przy tym,że Katniss ma się dobrze. Już przechodząc przez próg słyszę odgłos dziecięcych stóp i radosne krzyki.Jak to mówią "W domu pełnym dzieci, diabeł traci swą moc". Tylko,że z tego co wiem w tym domu mieszka tylko jedne umiące chodzic i w miarę mówić dziecko. To Hope która potrafi narobić hałasu za dziesięciu,żywe srebro.Widzę jak skacze wokół swojego ojca krzycząc;
-Daj go zobaczyć! Tata,daj go zobaczyć!
Tak to jest jak nie uczy się dziecka dobrych manier.Jednak na widok dziewczynki odruchowo się uśmiecham i przytulam ją mocno gdy do mnie podbiega i posłusznie idę za nią, gdy ciągnąc mnie za rękę prowadzi mnie do sypialni.
-Widzisz ciociu mam braciszka.-mówi gdy wchodzimy do pokoju.
Katniss siedzi na łóżku trzymając w ramionach zawiniątko.Podchodzę trochę niepewnie żeby zobaczyć małą główke o cieńkich blond loczkach. Nie wiem co mam powiedzieć,a Katniss bez słowa daje mi zawinątko. Może to o to chodzi? O takie małe chwile w życiu? Przerwy w codziennej bieganinie i szarości?Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz,i tak właśnie powinno być. Trzeba chwytać się tego co daje nam choćby najmniejsze szczęście,bo każda chwila może być naszą ostatnią,więc musi być wyjątkowa. Więc postanawiam,że od dziś każdy moment będzie tym najpiękniejszym. 







Troche krótko i być może ciut słabo, ale wybaczcie mi proszę, moja wena obecnie wyjechała do Afryki :/
Czekam na opinie :)